[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROZDZIAA DWUNASTY
Rowley wyszedł z hotelu i bezwiednie ruszył w stronę domu, ale po kilkuset krokach zatrzymał się raptownie i
zmienił kierunek marszu.
Zawsze myślał powoli, a więc dopiero po niejakim czasie zdziwienie wywołane rewelacjami panny Lippincott
ustąpiło miejsca realnej ocenie ich znaczenia. Je\eli opowieść zgadzała się z prawda, (a w zasadzie tak być musiało),
wynikła sytuacja ze wszech miar interesująca rodzinę Cloadów. Osobą, która powinna zająć się całą sprawa, był
niewątpliwie stryj Jeremiasz. On, jako prawnik, będzie najlepiej wiedział, jak wykorzystać zdumiewające informacje i
jakie podjąć kroki.
Rowley pragnąłby sam przystąpić do dzieła, lecz nie bez zazdrości osadził, \e nale\y raczej porozumieć się z
doświadczonym i sprytnym adwokatem. Im wcześniej stryj Jeremiasz dowie się o wszystkim, tym lepiej. Tak
rozumując znalazł się na High Street przed domem stryja.
Piętnastolatka, która otworzyła mu drzwi, oznajmiła, \e państwo siedzą jeszcze przy kolacji. Chciała nawet
zaprowadzić gościa do jadalni, ale on odmówił twierdząc, \e woli zaczekać w gabinecie. Wolał uniknąć obecności
Frances przy konferencji. Przed obraniem kierunku stosownej akcji o rewelacjach winno wiedzieć jak najmniej osób.
Rowley był podniecony. Nerwowo spacerował tam i z powrotem po gabinecie Jeremiasza. Na biurku le\ała cienka
teczka z napisem sprawa spadkowa sir Williama Jessamy . Grube prawnicze tomy zapełniały półki biblioteczne. Dwie
stare fotografie przedstawiały Frances w sukni balowej i lorda Edwarda Trentona w stroju do konnej jazdy. Na biurku
stała podobizna młodego człowieka w mundurze. Był to syn Jeremiasza, Antoni, poległy na polu chwały.
Rowley spochmurniał i usiadł w fotelu. Wolał patrzeć na fotografię lorda Trentona.
Ciekawa jestem, czego mo\e chcieć Rowley? powiedziała w jadalni Frances do mał\onka.
Pewno ma kłopot z jakimś nowym rozporządzeniem bąknął obojętnie prawnik. śaden farmer nie rozumie
nawet czwartej części formularzy, które musi wypełniać. Rowley jest bardzo sumienny, więc przejmuje się takimi
sprawami.
Przyjemny chłopiec, ale okropnie powolny rzekła Frances. Mam wra\enie, \e jego stosunki z Lynn układają
się nieszczególnie.
Stosunki z Lynn& szepnął półprzytomnie Jeremiasz. A tak& Oczywiście& Przepraszam& Nie mogę się
skupić& To napięcie&
Nie myśl o tym przerwała \ywo. Wszystko pójdzie gładko. Ja ci mówię.
Przera\asz mnie czasami, Frances. Jesteś nieostro\na. Nie zdajesz sobie sprawy&
Ze wszystkiego zdaję sobie sprawę i wcale się nie boję. Mo\esz mi wierzyć, Jeremiaszu. Nawet bawi mnie cała
historia.
Dlatego właśnie ja tak się niepokoję, moja droga.
No, idz ju\ podjęła z uśmiechem. Nie ka\ zbyt długo czekać młodemu wieśniakowi. Pomó\ mu wypełnić
formularz numer 1199 czy coś w tym guście.
Wychodząc z jadalni mał\onkowie usłyszeli trzaśniecie drzwi frontowych, a Edna powiedziała, \e pan Rowley nie
chciał dłu\ej czekać. Mówił, \e nie chodziło o nic wa\nego.
ROZDZIAA TRZYNASTY
We wtorek pod wieczór Lynn Marchmont wybrała się na długi spacer. Czuła, \e wzbiera w niej opór i
niezadowolenie, postanowiła więc przemyśleć wszystko szczegółowo.
Ostatnio nie widziała Rowleya od kilku dni, mimo \e po burzliwym rozstaniu tamtego rana, kiedy prosiła go o
po\yczenie pięciuset funtów, spotykali się jak zwykle. Zdawała sobie sprawę, \e jej \ądanie było nierozsądne i Rowley
miał pełne prawo odmówić. Rozsądek to jednak cecha mało przekonująca dla zakochanych. Na pozór stosunki między
narzeczonymi układały się poprawnie, ale tylko na pozór. Ostatnie dni wydawały się jej straszliwie monotonne, nie
chciała wszak\e przyznać nawet sama przed sobą, \e na taki stan rzeczy mógł w pewnym stopniu wpłynąć nagły
wyjazd do Londynu Dawida Huntera i jego siostry. Dawid, przyznawała niechętnie, to zajmujący człowiek&
Krewni nudzili i dra\nili Lynn. Adela Marchmont była tego dnia w wybornym humorze. Przy obiedzie zirytowała
córkę wiadomością, \e nosi się z zamiarem zatrudnienia drugiego ogrodnika.
Stary Tom doprawdy nie mo\e sam poradzić wyjaśniła.
33
Ale\, Mateczko! zawołała Lynn. Nie stać nas na to!
Co ty mówisz, córciu! Z pewnością, Gordon byłby zrozpaczony, gdyby mógł zobaczyć, jak ogród podupadł. Tak
interesował się zawsze rabatami. Nieraz mówił, \e trawniki powinny być strzy\one, a ście\ki porządnie gracowane. A
teraz co się dzieje? Spójrz tylko! Jestem przekonana, \e Gordon chciałby zaprowadzić dawny ład.
Nawet kosztem długów u wdowy po nim?
Mówiłam ci przecie\, Lynn, \e ona nie mogła być bardziej uprzejma i \yczliwa. Na pewno zrozumiała mój punkt
widzenia. Po uregulowaniu rachunków mam wcale niezłe saldo w banku. A zresztą drugi ogrodnik to nawet pewna
oszczędność. Pomyśl tylko, ile jarzyn zaczniemy uprawiać!
Mo\na kupić bardzo du\o jarzyn za znacznie mniej ni\ trzy funty tygodniowo.
Myślę, czy dostaniemy kogoś za znacznie ni\szą płacę. Tylu mę\czyzn zwolnionych z wojska szuka przecie\
zajęcia. Piszą o tym wszystkie gazety.
Wątpię, czy kogoś takiego znajdziesz, Mateczko, w Warmsley Yale albo w Warmsley Heath rzuciła szorstko
córka.
Sprawa została otwarta. Ale Lynn zaczęło dręczyć podejrzenie, \e matka zamierza korzystać stale z pomocy
Rosaleen. Myśli takie przypominały jej zjadliwe słowa Dawida. Dziewczyna była zirytowana, przygnębiona i
wyruszyła na spacer, aby pokonać przykry nastrój. Humoru nie poprawiło jej spotkanie z ciotką Kate przed urzędem
pocztowym. Pani Lionelowa była usposobiona pogodnie.
Przewiduję, moja droga, \e rychło otrzymamy pomyślne nowiny oznajmiła.
Dlaczego, u Boga Ojca, ciociu Kate?
Posłannictwa nie z tego świata są ostatnio zdumiewające, doprawdy, Lynn, zdumiewające. Wró\ą szczęśliwe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates