[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zwiadowcy króla Miraza wkrótce odkryli ich nową pozycję i niewiele czasu minęło, gdy jego armia dotarła do
brzegu Wielkiej Puszczy. Jak to się często zdarza, siły wroga okazały się o wiele większe, niż sądzili na podstawie
dotychczasowych doniesień. Otucha powoli topniała w sercu Kaspiana, kiedy ze skraju lasu patrzył na
przybywające wciąż nowe i nowe kompanie. A chociaż było prawdą, że ludzie Miraza odczuwali widoczny lęk
przed wejściem do lasu, to jeszcze bardziej bali się samego Miraza. Walczyli więc pod jego wodzą i w głębi
puszczy, niekiedy dochodząc nawet do samego wzgórza. Kaspian i jego dowódcy nie ograniczali się do obrony i
dokonywali wielu wypadów z lasu na otwarte pole. I tak walka ciągnęła się przez całe dni, a czasem i w nocy; w
sumie jednak wojska Kaspiana ponosiły większe straty.
W końcu nadeszła najgorsza noc. Po padającym przez cały dzień deszczu zrobiło się bardzo zimno. Tego ranka
Kaspian zdecydował się stoczyć największą, decydującą bitwę. On sam, na czele większości karłów, miał uderzyć
o świcie na prawe skrzydło armii Miraza, starając się ściągnąć na siebie jak największą liczbę przeciwników. W
tym samym czasie olbrzym Zwidrogrzmot z centaurami i największymi zwierzętami mieli przełamać linię wroga w
innym miejscu i odciąć prawe skrzydło królewskiej armii. Ale nic z tego nie wyszło. Nikt nie ostrzegł Kaspiana (bo
też nikt już o tym w owych czasach nie pamiętał), że olbrzymy nie są najmądrzejsze. Poczciwy Zwidrogrzmot nie
był pod tym względem wyjątkiem, choć nie brakowało mu odwagi i męstwa. Zaatakował linię wroga w zupełnie
innym miejscu i o innym czasie, niż to było umówione, co spowodowało, że zarówno jego oddział, jak i grupa
dowodzona przez Kaspiana poniosły ciężkie straty i nie wykonały swoich zadań. Najsilniejszy z niedzwiedzi został
lekko ranny, jeden z centaurów bardzo ciężko, a w oddziale Kaspiana niewielu było takich, którzy ran nie odnieśli.
Niewesoło wyglądało wojsko, gdy zebrało się wieczorem, by spożyć skąpą kolację pod ociekającymi deszczem
27
drzewami.
Najbardziej ponury był olbrzym Zwidrogrzmot, ponieważ już zrozumiał, że to jego wina. Siedział załamany, roniąc
wielkie łzy, które zbierały mu się na czubku nosa, a potem spadały z głośnym pluskiem wprost na biwak oddziału
myszy, którym właśnie zaczęło być ciepło i sennie. Myszy skoczyły na równe nogi, wytrząsając wodę z uszu i
wyżymając swoje kocyki, po czym cienkimi, lecz stanowczymi głosami zapytały olbrzyma, czy sądzi, że nie dość
jeszcze przemokły w ciągu całego dnia.
Wtedy obudzili się inni i zwrócili uwagę myszom, że miały pełnić rolę wywiadowców, a nie orkiestry.
Zwidrogrzmot poczłapał w inne miejsce, by w samotności rozpaczać nad swym losem, lecz niechcący nadepnął na
czyjś ogon i ten ktoś (mówiono pózniej, że to był lis) ugryzł go w nogę. I w ten sposób wszyscy stracili humor do
końca, jeżeli go w ogóle przedtem mieli.
W tym samym czasie król Kaspian, Kornelius, borsuk, Nikabrik i Zuchon odbywali wojenną naradę w tajemnej i
magicznej komnacie w mym sercu Kopca.
Strop komnaty podparty był starodawnej roboty kolumnami. Pośrodku znajdował się Kamień  kamienny stół,
pęknięty w poprzek i pokryty śladami jakichś napisów, które zostały wymyte i zatarte przez stulecia wiatrów,
deszczu i śniegu, kiedy to Kamienny Stół wznosił się na szczycie wzgórza i kiedy nie było jeszcze zbudowanego
nad nim pózniej Kopca. Nie ośmielili się, oczywiście, użyć Stołu ani nawet przy nim zasiąść; był na to zbyt
tajemniczy i zaczarowany. Zasiedli opodal, na przyniesionych z lasu pniakach, przy szorstkim drewnianym stole,
na którym stała zwykła gliniana lampka, oświetlająca ich blade twarze i rzucająca długie cienie na ściany.
 Jeżeli wasza królewska wysokość zamierza kiedykolwiek użyć rogu królowej Zuzanny  powiedział Truflogon
 to myślę, że przyszedł na to czas.  Kaspian powiedział im kilka dni temu o swym drogocennym skarbie.
 Z całą pewnością jesteśmy w wielkiej potrzebie  odpowiedział Kaspian  ale trudno stwierdzić, czy w
największej. Co będzie, jeśli nadejdą jeszcze gorsze chwile po tym, jak już zrobimy z niego użytek?
 Tak rozumując  wtrącił się Nikabrik  wasza królewska mość nigdy nie użyje tego rogu lub zrobi to wtedy,
gdy już będzie za pózno.
 Zgadzam się z tym  powiedział Doktor Kornelius. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates