[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kończył swe przemówienie Andrće wsłuchując się w burzę oklasków, jaka wybuchła na
sali. Nie było im końca. Czyż Szwecja nie szczyciła się już Nordenskjóldem? Może Andrće
mu dorówna? We dwóch zaćmiliby nową gwiazdę wschodzącą szybko na firmamencie
polarnym Norwega, Fridtjofa Nansena, który na Framie wyruszył na podbój bieguna.
Odwołując się do uczuć narodowych Andrće rozbudził niesłychany entuzjazm.
Wspieranie jego wyprawy stawało się obowiązkiem patriotycznym każdego Szweda.
I wielki przemysł, i wielka finansjera nie żałowały funduszów, kiedy z wydatną pomocą
pospieszył Andrće'mu słynny wynalazca Alfred Nobel.
Pełen zapału inżynier oddał się całkowicie przygotowaniom do swej wyprawy. Wierzył
bez zastrzeżeń, ślepo w Nordenskjólda i w ten przyjazny, długotrwały wiatr z południa, który
miał zanieść balon wprost do bieguna.
Jakież to dziecinnie proste mówił przyjaciołom nie mogę pojąć, czemu nikt
przede mną nie wpadł na ten pomysł. *
Nie słuchał rad, nie dopuszczał do siebie cienia wątpliwości, pogrążony w teoretycznych
rozważaniach i ulepszeniach swego powietrznego statku.
f&
Lato 1896 przynosi zawód. Z napełnionym, gotowym w każdej chwili do startu balonem
Andrće długie tygodnie wyczekuje daremnie na Wyspie Duńczyków na ów przyjazny wiatr
zapowiedziany przez Nordenskjolda. Nieoczekiwanie do brzegów dobija Fram pod
dowództwem kapitana Sverdrupa. Andrće z trudem ukrywa niepokój, jaki ogarnął go na
wieść o pieszej wędrówce Nansena. Rywal niebezpieczny, trzeba śpieszyć! Gdybyż zawiał
wreszcie ten przeklęty wiatr!
Długotrwały wiatr z południa, teraz, latem? kapitan Sverdrup ze zdziwieniem
patrzy na pełnego niecier
pliwości inżyniera. - A któż panu o takim mówił? Te wiatry obserwowałem w Arktyce
zimą. Latem zdarzają się raczej rzadko. Liczyć na nie nie sposób, to może być tylko
przypadek.
Tego wieczoru notując rozmowę Sverdrup dopisał:
...Mam bardzo poważne wątpliwości, czy Szwed nie opiera lekkomyślnie swych nadziei
na nie sprawdzonych danych, czy nie zamyka oczu na wiele spraw, bo nie chce po prostu ich
dojrzeć. Zrobiłem swoje, zwróciłem mu uwagę. Czy mi uwierzył? Nie sądzę.
Przez usta kapitana przemawiało wieloletnie doświadczenie polarne. I ta umiejętność
przewidywania, jaką nabył u boku Nansena.
Czy Andrće nie wziął pod uwagę ostrzeżenia, które obalało jego nadzieje? Ani słowem
nie wspomniał o tej rozmowie w pamiętniku prowadzonym z pedantyczną wprost
dokładnością, a przecież notował obok najdrobniejszych spraw . " wszystkie
poważniejsze. Czyżby lękał się uwiecznić na piśmie coś, co stało w sprzeczności ze zdaniem
uwielbianego Nordenskjolda? A może nie chciał sam przed sobą przyznać się do niepokoju,
jaki zasiał w jego sercu kapitan Sverdrup? W każdym bądz razie start zdecydował się odłożyć
do następnego lata, z wyprawy jednak nie zrezygnował.
Po powrocie do Sztokholmu decyzję swą tłumaczył zbyt pózną porą, wcześniejszą niż
zazwyczaj zimą... Czyż mógł przypuszczać, że tego odwrotu nie daruje mu zmienna i
kapryśna opinia publiczna? Przychylna dotychczas, łaskawa, nie wybacza teraz łatwo
zawodu, jaki ośmielił się jej sprawić. Entuzjazm przygasa równie gwałtownie, jak
gwałtownie wybuchł. Padają pierwsze słowa zwątpienia w powodzenie wyprawy, tu i ówdzie
przewija się coraz śmielej ostra krytyka. Na domiar złego, jeden z najgorętszych dotąd
zwolenników Andrće'go, profesor Eckholm, który sam miał wziąć udział w locie
biegunowym, zniechęcony, rezygnuje. I nie szczędzi przestróg.
Zmiałość Andrće'go graniczy z szaleństwem pisze otwarcie.
Przedsięwzięcie jest istotnie tak trudne, że wycofanie się byłoby tchórzostwem
odpowiada twardo inżynier. Czy słowa te dyktuje mu ślepa wiara w powodzenie, czy też
nieumiejętność zawrócenia z raz obranej drogi? Daremnie by szukać odpowiedzi na kartkach
pamiętnika. Od dziecka skryty i uparty takim pozostał Salomon August Andrće w wieku
lat czterdziestu kilku.
...Zmiały, dumny, nie pozbawiony zuchwałości pisali jego współcześni.
Nie znają go. Odważny tak, ale skromny do przesady, uczuciowy, wrażliwy jak
kobieta mówiła o swym synu matka. Była mu najbliższym, jeśli nie jedynym przy-
jacielem. Nie założył domowego ogniska w obawie, że żona nie zrozumie go, że będzie sobie
rościć prawa do decydowania o jego życiu. Wolność cenił ponad wszystko. %7łyciem swoim i
swych towarzyszy nie wahał się jednak ryzykować, marząc o urzeczywistnieniu planów,
jakich nikt przed nim nie ośmielił się podjąć.
Jaki był naprawdę? Historia o tym milczy.
Wiele stronic w gazetach zajmują natomiast opisy przygotowań do niezwykłego lotu.
Wykonany we Francji według projektu i pod nadzorem Andrśe'go Omen Orzeł",
największy balon świata, był szczytowym osiągnięciem ówczesnej techniki. W chwili startu
pojemność balonu wynosiła około pięciu tysięcy metrów sześciennych. Powłokę wykonano z
najprzedniejszego gatunku jedwabiu chińskiego. Parę warstw materiału dokładnie zszytych i
sklejonych, dla zwiększenia szczelności pociągnięto pokostem od zewnątrz i wewnątrz. Na
wszystkie szwy z obu stron naklejono jeszcze dodatkowo paski jedwabiu.
Balon otoczono siecią wykonaną z konopi włoskich nasyconych specjalną wazeliną
zabezpieczającą liny przed wilgocią. Przewidujący Andree nakrył go od góry czapą"
z płótna jedwabnego, żeby zapobiec gromadzeniu się śniegu w okach sieci. O wszystkim
pomyślał, wszystko, zdawałoby się, przewidział.
órnen nie miał wentyla na szczycie i tym różnił się od wszystkich poprzednio
zbudowanych balonów. Wyposażony był natomiast w wentyle umieszczone na równiku".
Do raptownego opróżnienia, przy lądowaniu, po raz pierwszy zastosowano urządzenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates