[ Pobierz całość w formacie PDF ]
beczkowym sklepieniu. Po prawej stronie tory kończyły się ślepo przy pokrytej
pleśnią betonowej ścianie. Po lewej znikały za zakrętem. To była jedyna droga.
Do zakrętu było jednak dalej, niż sądziła. Próbowała poruszać się bezdzwięcznie,
lecz luzne kamienie między szynami chrobotały pod stopami. Kroczyła jak
najbliżej kamiennej ściany. Odór formaliny się nasilał. Skierowała wyżej światło
latarki i omal jej nie upuściła.
Pod przeciwną ścianą, na wysokości mniej więcej półtora metra od dna tunelu,
dojrzała półkę skalną, a na niej tuż przed sobą wielki szklany słój
laboratoryjny zamknięty wiekiem z okrągłym uchwytem. Był wypełniony. W środku
zobaczyła głowę człowieka, którego nigdy przedtem nie widziała, zanurzoną w
całości w przezroczystym płynie. Była to głowa pięćdziesięcioletniego mężczyzny,
z zapadniętymi policzkami, wymizerowana, z połyskującymi szklisto oczami. Hank
Foley, pielęgniarz z Pinedale w Maine, odgadła.
Przesunęła światło na słój stojący obok i niemal straciła oddech; poznała Adama
Holgate'a. Wzrok miał zamglony i na wpół opuszczone powieki, jakby spał.
Zaciskając zęby, oświetliła kolejny słój i niemal krzyknęła z rozpaczy, widząc
wyraznie orli nos Abrahama Seale'a. Spoglądał na nią, jakby starając się przeka-
305
zać jej jakąś wiadomość. Tak jak poprzednie, też była odcięta tuż pod
podbródkiem.
Zacisnęła zęby, wiedząc, co zobaczy w następnym słoju. Zwiatło jej latarki padło
wprost na szal Eleny Brucan. Brakowało go na miejscu zbrodni. Był starannie
udrapowany poniżej miejsca, gdzie miała spoczywać jej głowa, co sprawiało
szczególnie ohydne, nieludzko odrażające wrażenie.
Odruchowo ruszyła dalej, chociaż do głębi przepełniała ją odraza. Nie rozumiała,
jak ktoś mógł dokonać czegoś takiego. W kolejnym słoju była głowa Black Jacka.
Jego górna warga pozostała odchylona, co sprawiało wrażenie, jakby spoglądał z
pożądaniem. Wydało jej się to jeszcze gorsze od wszystkiego, co zobaczyła
przedtem.
Wsunęła browninga za pas. Dłoń była mokra od potu. Szybko wytarła ją o spodnie i
ponownie chwyciła broń. W tym momencie wyczuła za sobą ruch. Ktoś musiał się
ukryć w jednej z nisz, które minęła. Spojrzała w prawo. Saafeld mówił, że to od
lewej strony spadło na Holgate'a tępe uderzenie. Tępy koniec topora otarł się o
jej głowę. Potknęła się, obróciła i upadła na plecy. Jej prawa ręka uderzyła o
szynę i wypuściła broń.
Latarka również wypadła jej z ręki, ale się nie rozbiła. W jej świetle ujrzała
wysoką postać w czarnym płaszczu i kapeluszu z szerokim rondem dobrze kryjącym
twarz. Oszołomiona uświadomiła sobie, że jej szyja jest uniesiona i spoczywa na
czymś gładkim. Patrząc na boki, zobaczyła dwie obejmujące ją, zakrzywione
powierzchnie. Upadła na pień egzekucyjny! Wysoka postać stanęła nad nią z
uniesionym toporem w prawej ręce. W świetle latarki błysnęło mające spaść na nią
ostre jak brzytwa ostrze. Zaczęło się zniżać.
Skręciła ciało w lewo i wykonując pełny obrót, uderzyła głucho o ścianę tunelu.
Prawą ręką na coś trafiła. Browning. Chwyciła go, wymierzyła i w ślepej furii,
która nią owładnęła, gwałtownie wystrzeliła. Chciała zabić, zabić, zabić.
Naciskając spust raz za razem, strzeliła dziewięć razy.
Rozległy się jeszcze dwa dodatkowe strzały. To Tweed, niezgrabnie uczepiony
drabiny, wystrzelił w stronę napastnika. Wysoka postać runęła na plecy i
pozostała bez ruchu.
Pauli udało się stanąć na nogi, nim Tweed dotarł do dna tunelu i podszedł do
niej. Pochylił się nad odzianą w czerń postacią, sprawdził puls i podniósł
wzrok.
- Martwa jak kamień.
306
- Ale kto to jest?
Usłyszeli słaby dzwięk lądującego helikoptera i odgłos stóp schodzących po
stopniach drabiny. Ktoś krzyknął pełnym, rozkazującym głosem:
- Nie ruszać się, bo strzelam!
Od razu rozpoznali Becka. Tweed, ciągle pochylony nad leżącym twarzą w dół
ciałem, odkrzyknął:
- Do nikogo nie strzelaj! Jestem tu z Paulą!
Paula podniosła latarkę i oświetliła ciało. Tweed wyciągnął rękę i ostrożnie
uniósł dziwny kapelusz.
Marienetta.
Spoglądające na Paulę kocie oczy zdawały się nadal płonąć nienawiścią.
Epilog
STRAUB OGAOSIA REZYGNACJ ZE STARTU W WYBORACH PREZYDENCKICH
Z powodów zdrowotnych" KUZYNKA MARIENETTA SERYJN MORDERCZYNI
Nagłówki w Daily Nation" krzyczały z biurka na Tweeda. Poniżej umieszczono
długie opowiadanie o pozbawiającej głów morderczyni. W linii pod tytułem
widniało nazwisko Roberta Newmana. W biurze na Park Crescent Tweed zasiadł na
obrotowym krześle i spojrzał na wszystkich członków zespołu. Przyleciał z
Zurychu cztery dni po opuszczeniu Airolo.
Był wieczór i londyńskie ulice mokły w deszczu. Pierwsza odezwała się Paula:
- Gratulacje, Tweed. Jak zwykle w końcu dotarłeś do sedna.
- To była najtrudniejsza sprawa ze wszystkich, jakie prowadziłem - przyznał. -
Ale gratulacje należą się tobie, bo pomimo naprawdę trudnych przeżyć rozwiązałaś
sprawę.
Odczekał, aż wszyscy uczczą wyczyn Pauli owacją. Wyglądała na zmieszaną i
spuściła wzrok. Czując, że powinna coś powiedzieć, odezwała się cicho:
- To było tak blisko, tam, na dole, w kopalni. Absurdalne jest to, że nim
ściągnąłeś jej kapelusz, wiedziałam, że to ona. Przypomniałam sobie słowa,
których wcześniej nie potrafiłam wydobyć z pamięci. Marienetta powiedziała
kiedyś: Lubię tworzyć muzea". Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego głowy ginęły.
Chciała stworzyć muzeum nieżywych. Ale jej pomysł był jeszcze gorszy, jeszcze
bardziej szalony. Pamiętasz, Tweed, jak przed wyjściem z tuneli poszłam dalej?
Znalazłam warsztat z gotowym zestawem
308
materiałów rzezbiarskich. Zamierzała użyć tych głów jako modeli dla swoich
rzezb.
- Beck wyjaśnił mi także - dodał Tweed - tajemnicę pnia egzekucyjnego. Odwiedził
fabrykę plastików w Vevey. Marienetta miała duplikat klucza do prywatnego pokoju
Sophie. Znalazła w nim ukrytą gdzieś formę rozmiarów bloku, który znalezliśmy w
tunelu. Ponieważ Sophie trzymała tam instrukcje, Marienetta wymieszała zgodnie z
nimi składniki, wlała masę do formy i podgrzała. I już. Miała gotowy pień, a
raczej blok egzekucyjny, bardzo mocny i łatwy do przenoszenia. Beck znalazł dwa
dodatkowe w tunelu w Airolo.
- Ale w jaki sposób ta diablica transportowała głowy? - zaciekawił się Nield.
- Beck - ciągnął Tweed - znalazł także wzmocnioną skórą torbę z Bloomingdale'a.
Wystarczająco wielką, by ukryć w środku topór i słój laboratoryjny. Były tam też
nowe ubrania maskujące rzeczywistą zawartość. Dalej w tunelu trafił na drugą
taką samą.
- To Marienetta musiała pchnąć mnie pod pociąg - powiedziała zdumiona Paula -
ale przecież przyjechała ekspresem pózniej.
- Posłużyła się starym trikiem - wyjaśnił Tweed. - W Splendi-de Royal
powiedziała, że nie jedzie, i poszła do siebie. Potem złapała wcześniejszy
pociąg i czekała tam na ciebie. Po próbie zabicia cię wskoczyła do ekspresu
zaraz po otwarciu drzwi, przeszła przez kilka wagonów i jakby dopiero teraz
przybyła, wysiadła, wpadając wprost na mnie. Kilka dni wcześniej użyła tego
samego triku, wyjeżdżając wcześniej z Zurychu pociągiem zatrzymującym się w
Airolo. Przewiozła swoje głowy trofea, aby zapoczątkować swe ukochane muzeum.
Potem złapała następny pociąg do Lugano.
- Ale Rob - powiedziała Paula, spoglądając na gazetę - aby to napisać, musiał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates