[ Pobierz całość w formacie PDF ]

brudu, tak że nawet w dzień trudno było czytać. W zimie pokryte były
werszkiem lodu. Sufit odpadał. Zciany były popękane. Byliśmy stłoczeni
jak śledzie w beczce. Nawet jeśli wkładało się sześć bierwion do piecyka,
nie dawało to ciepła (zaledwie lód topniał w izbie), a jedynie nieznośny
dym, i tak było przez całą zimę.
Więzniowie prali sami bieliznę w izbach, tak że pełno było wszędzie
kałuż wody; nie było jak chodzić. Od zapadnięcia zmroku aż do świtu nie
wolno było wychodzić pod żadnym pretekstem, przed wejściem
ustawiano kadz dla wiadomych ci celów; przez całą noc smród nas dusił.
 Ale, jak powiadali więzniowie, będąc żywymi istotami, jakże
moglibyśmy nie świnić."
Zamiast łóżka dano nam dwie gołe deski, zezwolono na jedną tylko małą
poduszkę. Za przykrycie służyły nam krótkie płaszcze, które nie
zakrywały stóp; trzęśliśmy się całą noc. Pluskiew, wszy, karaluchów było
bez miary. Nasze zimowe ubranie składało się z dwóch futrzanych okryć
bardzo zużytych, które wcale nie trzymały ciepła; na nogach boty z krótką
cholewką, i nuże! ruszać tak na Syberię!
Do jedzenia dawano nam chleb i kapuśniak, do którego według przepisów
miano wkładać ćwierć funta mięsa na głowę. Ale mięso było posiekane i
nigdy nie udało mi się go doszukać. W dni świąteczne dostawaliśmy
kaszę, prawie nie okraszoną; podczas postu kiszoną kapustę z wodą i nic
ponad to. %7łołądek miałem bardzo osłabiony, wiele
Wykłady w Vieux-Colombier
89
razy byłem chory. Osądz sam, czy byłoby możliwe życie tam bez
pieniędzy! Cóż stało by się ze mną, gdybym ich nie miał? Zwyczajni
katorżnicy nie byli w stanie tak jak my zadowolić się tą dietą, ale
prowadzili oni w koszarach handel i zarabiali tak kilka kopiejek. Ja
mogłem napić się herbaty i czasami udawało mi się za pieniądze dostać
kawałek mięsa, który mi się należał; to mnie uratowało. Poza tym
niemożliwe byłoby obycie się bez palenia, podusilibyśmy się w tym
odorze; ale trzeba było się ukrywać.
Spędziłem niejeden dzień w szpitalu. Miałem kilka ataków epilepsji; co
prawda rzadko. Mam jeszcze ciągle bóle reumatyczne w stopach. Poza
tym jestem zdrów. Dorzuć jeszcze do tych wszystkich trudności prawie
zupełny brak książek. Kiedy czasem przez przypadek udało mi się zdobyć
jakąś, musiałem czytać ukradkiem, przy nieustającej wrogości moich
współwięzniów, tyranii strażników, przy odgłosach kłótni, przekleństw,
krzyków, w wiecznym hałasie. Nigdy nie mogłem być sam! I tak przez
cztery lata, cztery lata! Słowo! Powiedzieć, że było nam zle, to za mało!
Dorzuć jeszcze ten ciągły strach przed popełnieniem wykroczenia, który
wyjaławia umysł, i oto będziesz miał bilans mojego życia tam.
Zbyt długo byłoby rozwodzić się o tym, co stało się z moją duszą, wiarą,
umysłem i sercem podczas tych czterech lat. Przydała mi się ta ciągła
kontemplacja, w którą uciekałem przed gorzką rzeczywistością. Mam
teraz nadzieje i życzenia, których wcześniej nawet w sobie nie
podejrzewałem. Ale na razie to tylko hipotezy, więc nie mówmy o tym.
Ale ty nie zapominaj o mnie, pomóż mi! Potrzebuję książek, pieniędzy:
dostarcz mi ich, na Boga!
90
Dostojewski
Omsk jest małym miastem, prawie bez drzew, w lecie jest tu ogromny
upał, wiatr i kurz, w zimie mrozne podmuchy. Nie widziałem tutejszej
wsi. Miasto jest brudne, pełne wojska, a więc w konsekwencji rozwiązłe
w najwyższym stopniu (mówię o ludzie). Gdyby nie to, że spotkałem
kilka sympatycznych dusz, myślę, że bym zginął. Konstanty Iwonicz
Iwanor był mi jak brat. Oddał mi wszystkie możliwe przysługi. Winien
mu jestem pieniądze. Jeśli przyjedzie do Petersburga, podziękuj mu. Ma u
mnie dwadzieścia pięć rubli. W jaki jednak sposób będę mógł spłacić jego
serdeczność, jego gotowość zaspokajania moich życzeń, jego uwagę i
troskę?... A nie był jedynym! Braciszku, wiele jest szlachetnych dusz na
tym świecie.
Mówiłem ci już, jak bardzo poruszył mnie brak wiadomości od ciebie.
Ale dziękuje ci za przysłanie pieniędzy. W najbliższym liście (nawet w
liście urzędowym, bo nie wiem, czy będę ci mógł dać na razie inny adres)
napisz proszę więcej o sobie, o Emilii Fiodorownej, o dzieciach, krew-
nych, przyjaciołach, naszych znajomych z Moskwy, kto żyje, kto umarł.
Napisz o twoich interesach: jakim kapitałem obracasz teraz? Czy radzisz
sobie? Czy już się czegoś dorobiłeś? Czy będziesz w stanie pomóc mi i
jaką sumą rocznie? Nie wysyłaj pieniędzy w liście urzędowym, chyba że
nie będę w stanie znalezć innego adresu; w każdym razie podpisuj zawsze
Michaił Pietrowicz (rozumiesz dlaczego?). Mam jeszcze trochę pie-
niędzy; natomiast nie mam książek. Jeśli możesz, wyślij mi czasopisma z
tego roku, na przykład  Annały otczizny".
Ale oto najważniejsze: potrzebuję za wszelką cenę pisarzy starożytnych
(we francuskim przekładzie), a także nowożytnych; ekonomistów i Oj
Wykłady w Vieux-Colombier
ców Kościoła. Znajdz najtańsze i najzwięzlejsze wydania. Wyślij mi je
jak najszybciej.
To ludzie prości, powiecie żeby dodać mi odwagi. Ale człowieka
prostego bardziej należy się obawiać niż skomplikowanego.
A zresztą ludzie są wszędzie jednakowi. W pracy katorżniczej, wśród
kryminalistów, odkryłem iudzi prawdziwych, piękne, głębokie, silne
charaktery. Złoto pod błotem. Zdarzały się natury posiadające kilka cech
zmuszających do szacunku; ale byli też inni, piękni bez zastrzeżeń,
nieskończenie. Nauczyłem czytać pewnego młodego Cze-rkiesa,
zesłanego na katorgę za rozbój; nauczyłem go nawet rosyjskiego. Jakże
był mi wdzięczny! Inny więzień płakał żegnając mnie; dałem mu trochę
pieniędzy, bardzo niewiele, był mi nieskończenie wdzięczny. A jednak
charakter mój stał się cierpki; byłem wobec nich kapryśny, niestały; ale
oni mieli wzgląd na stan mojego umysłu i znosili to wszystko bez
szemrania. I jakie wspaniałe postacie mogłem obserwować na katordze!
%7łyłem ich życiem i mogłem pochwalić się, że ich dobrze poznałem.
Ileż zebrałem opowieści awanturników i bandytów! Mógłbym zrobić z
nich cały tom. Jaki niezwykły lud! Nie straciłem tam czasu; jeśli nawet
nie poznałem Rosji, to nauczyłem się na pamięć rosyjskiego ludu;
niewielu zna go tak jak ja... Wiem, że się przechwalam. Ale możesz mi to
chyba wybaczyć?
Wyślij mi Koran, Kanta (Krytyką czystego rozumu), Hegla, zwłaszcza
jego Wykłady z historii jilozojii. Moja przyszłość zależy od tych książek.
Ale przede wszystkim postaraj się zdziałać, by
92
Dostojewski
przeniesiono mnie na Kaukaz. Zapytaj ludzi dobrze poinformowanych,
gdzie mógłbym wydawać moje książki i jakie kroki należałoby poczynić.
Z drugiej strony nie liczę specjalnie, że uda mi się coś wydać wcześniej
niż za dwa, trzy lata. Ale póki co pomóż mi przeżyć, błagam cię! Jeśli nie
będę miał trochę pieniędzy, służba w wojsku zabije mnie! Liczę na
ciebie!
Teraz wezmę się za pisanie powieści i dramatów. Ale muszę wiele
jeszcze przeczytać, bardzo wiele; nie zapominaj więc o mnie!
Jeszcze raz żegnaj.
F. D.
Ten list zostanie bez odpowiedzi jak wiele innych. Jest rzeczą pewną, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates