[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podniosła się kurtyna, baletnica ukazała się na scenie. Zaraz po pierwszym ukłonie, którym
pozdrowiła publiczność, rzuciła jasny palący wzrok w stronę loży hrabiego. Dostrzegł jej
spojrzenie, poczuł, że go poznała.
Znowu patrzył tylko na artystkę. Jej zachwycająca i porywająca zmysły postać wrzynała
się w jego duszę jak węże. Najchętniej zeskoczyłby na scenę, by ją przed całym światem
uściskać i porwać sprzed oczu tysięcy.
Wreszcie akt ostatni miał się już ku końcowi. Tancerka miała znikać w chmurach. Już
podniosła skrzydła, które miała przypięte przy ramionach, już uniosła parę stóp nad poziom,
nagle& czy to mechanizm się popsuł, czy sama była temu winna, zachwiała się i upadła, tak
nieszczęśliwie, iż nie mogła się podnieść.
Straszne zamieszanie zapanowało wśród widzów. Zasłona zapadła natychmiast. Teatralny
lekarz pospieszył do nieszczęśliwej, przybył też dyrektor, gdy naraz otwarły się drzwi i na
schodach ukazał się nieznajomy mężczyzna.
Gdzie seniora Valdez? zapytał krótko i rozkazująco.
W każdym razie w dobrych rękach. Czego pan sobie życzył.
Chcę ją widzieć!
Nie można!
Kto mi zabroni?
Jestem dyrektorem!
Dobrze, ja jestem hrabia de Rodriganda, wicekról. Dyrektor ukłonił się z ogromną
atencją.
A, ekscelencja, to co innego. Proszę za mną! Zaprowadził go aż do drzwi garderoby i
zajrzał do środka.
Seniora już odzyskała przytomność. Proszę wejść!
Kiedy hrabia wszedł do małego, ale z wielkim smakiem urządzonego buduaru, po twarzy
baletnicy przemknęło zadowolenie. Nikt nie spodziewał się, że upadła umyślnie, by tym
sposobem wzruszyć bogatego wielbiciela i przyspieszyć bieg wydarzeń.
Lekarz, który znajdował się koło chorej, pozostawił oboje, sądząc, że baletnica znajduje się
pod dobrą opieką.
Na rozkaz hrabiego przeniesiono chorą do jego powozu. W sypialni ubóstwianej kobiety
siedział hrabia, upojony jej widokiem. Ona leżała spokojnie i cierpliwie na swym łożu, w
delikatnym, białym negliżu z oczyma na poły przymrużonymi ze znużenia. Hrabia patrzał na
nią z zachwytem.
Trzymał jej ręce w swoich.
Domowy lekarz hrabiego przybył wkrótce. Poznał, że pacjentka była całkiem zdrowa, ale
nie uważał za słuszne udzielać na ten temat informacji, polecił tylko jak największy spokój i
odszedł.
Po jego odejściu schylił się hrabia do baletnicy i zapytał:
Czy słuchanie sprawi pani boleść?
Nie szepnęła.
Wolno mi więc mówić?
Kiwnęła główką. Przy tym wyciągnęła swą śliczną rączkę ku skroni. Po drodze zaczepiła
nią, koszulka się odkryła i hrabia spostrzegł cudnej piękności pierś, godną bogini Afrodyty.
Płomienie w nim zagrały, ręka jego drżała, tancerka wyczuła to i ucieszyła się wielce.
Rozmowa nie kleiła się.
Niedługo chora usnęła. Hrabia czuwał u jej łoża przez całą noc. Lampa rzucała swojej
purpurowe światło na łoże, na którym od czasu do czasu baletnica przewracała się w czasie
snu i odkrywała starcowi po trosze piękności swych wdzięków, które do reszty zapanowały
nad zmysłami starca. Wpadł w pułapkę syreny&
Czuwał do ranka, nie widząc jednak o tym, że już dłuższy czas bacznie go obserwowała.
Otworzyła oczy i zakrzyczała:
Mój Boże, hrabio, pan jeszcze tutaj?
Obowiązkiem moim było czuwać! rzekł z uśmiechem.
O, moje życie i moje zdrowie nie znaczą wiele!
Nie grzesz tylko, seniora! Otrzymałaś pani dary od Boga, które z każdej księżniczki,
mogą uczynić królową!
Et, co tam, ja jestem tylko tancerką!
Ale godną królowych!
Tak? A czy odważy się jakiś mężczyzna czuwać przy łożu królowej? Nie, tylko u
baletnicy!
Oko jej zabłysło groznie.
yle uczyniłem, seniora? zapytał spokojnie.
Tak. Prosiłam przecież, że chcę zostać sama!
Nie mogłem tego uczynić. Pytaj błogosławionego dlaczego nie opuszcza nieba!
A jednak będziesz pan musiał opuścić go!
Nigdy!
Czy jesteś pan godnym używać jego słodyczy?
Proszę mnie wypróbować! błagał.
Głęboka powaga rozlała się na jej świeżym obliczu.
Próbować? Badać? Ja pana? Kobieta jest słaba, żyje tylko miłością. Mężczyzna zaś
silny. Niech pan spyta sam siebie, czy jesteś godnym.
Uklęknął przed nią, pochwycił jej ręce i rzekł:
Godny jestem, seniora! Nie chcę, by mi to niebo podarowano. Nie chcę go też
wyżebrać, chcę i muszę je zdobyć. Kładę ci u nóg wszystko co posiadam. Tytuł hrabiowski
także.
Uczyniła ruch, jakby chciała odepchnąć go od siebie.
Idz hrabio. Nie wierzę nikomu. %7ładnemu mężczyznie.
Czy jeszcze pani nigdy nie poznała prawdziwego mężczyzny? Podniosła się. W oczach
jej świeciły błyskawice, potem przybrały wyraz marzący, a wreszcie natchniony.
Tak rzekła. Prawdę powiedziałeś hrabio, jeszcze nigdy nie poznałam
prawdziwego mężczyzny. Takich nie ma! Ach, jak ja marzyłam i tęskniłam za silnym i
wiernym druhem, na którego piersi spoczęłaby moja głowa. Nie szukałam bogactwa.
Chciałam męża, prawdziwego mężczyzny. I cóż znalazłam?
Szukaj, seniora. Znajdziesz go we mnie. Przytulę cię do serca i nigdy nie opuszczę. Z
triumfem przywiozę cię do Rodrigandy i wprowadzę do rodziny. Ofiaruję ci wszystko, co
tylko potężni tego świata ofiarować mogą kobiecie swojego serca.
A pańscy synowie?
Kochać cię będą i ubóstwiać razem ze mną!
Prawie ci ufam i szczęście rozpiera mi piersi. Wobec twoich przyrzeczeń, hrabio
odważę się na to.
Ach uczyń to, seniora! błagał.
Dobrze więc, nie jesteś pan już dzieckiem. Chcę mieć całkowitą pewność, że mogę
panu zaufać. Wieczorem zobaczymy się znowu. Jeżeli panu zaufam, to przyniosę mu błogość
i szczęście, jakiego święci będą ci zazdrościli.
Podniosła się, hrabia objął ją i złożył gorący pocałunek na jej ustach&
Wyszedł, niedługo potem przybył książę Olsunna. Przywitała go dość oschle i
oświadczyła, że hrabia Manfred poprosił ją o rękę.
Gdyby miała wybierać między księciem a hrabią, wybrałaby pierwszego. Ten jednak
uważał małżeństwo z baletnicą za mezalians. Stanęło na tym, że wyjdzie za hrabiego i w
zamku Rodriganda przyjmować będzie odwiedziny księcia Olsunny.
Enrico Kortejo ze względu na swe obowiązki, przyszedł do Hanetty dopiero wieczorem.
Przywitała go bardzo czule, jego jednego kochała naprawdę.
Oczekiwałam cię zawołała do wchodzącego, obsypując jego twarz pocałunkami.
Opowiedziała mu o swoich planach: żoną jego, zostać nie może, chociażby ze względu na
jego chorą żonę. Dlatego jedynym wyjściem jest małżeństwo ze starym, chorowitym hrabią
de Rodriganda.
Szansę nasze teraz znacznie się polepszyły rzekła. Mój mąż zostanie twoim
chlebodawcą. Byłabym najgłupszą kobietą w świecie, gdybym odrzuciła rękę hrabiego,
milionera, którego dni są już policzone.
A czy jako hrabina kochać mnie będziesz nadal?
Zawsze i wszędzie.
Dobrze więc, zostań jego żoną. Wiem, że z tego związku ja też osiągnę całkiem niezłe
korzyści.
Oczywiście. Ale przed hrabią musimy ukrywać naszą miłość. Nie wolno mówić, iż ona
kiedykolwiek miała miejsce.
Odszedł, bo obawiano się, że hrabia lada chwila nadejdzie. Gdy przyszedł wieczorem,
Hanetta wydała mu się jeszcze piękniejsza. Nie mógł się powstrzymać, by jej nie pocałować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates